Hubert Hurkacz udanie rozpoczął zmagania w turnieju ATP 500 w Tokio. Polski tenisista wyeliminował w pierwszej rundzie reprezentanta Stanów Zjednoczonych, Marcos Girona wygrywając 6:4, 6:7, 6:4. Byl to nawet dobry mecz Polaka, który wraca do rywalizacji po prawie miesięcznej absencji.

Obecny sezon dla naszego najlepszego zawodnika w historii nie jest zbyt łaskawy. Wrocławianin osiągnął co prawda swój życiowy ranking awansując na 6. miejsce w rankingu i pierwszy raz w karierze triumfował w zawodach na kortach ziemnych, ale nie można o tym roku mówić w samych superlatywach.

Hurkacz doznał kontuzji na Wimbledonie, odpuścił imprezę czterolecia, wygrał do tej pory zaledwie jeden turniej (w Oeiras, rangi ATP 250 – przyp. red) i odpadł w 2. rundzie US Open. Co więcej, w przyszłym tygodniu Biało-Czerwony będzie bronić tytułu w Szanghaju. Chiński turniej ma rangę ATP Masters, co oznacza, że Hurkacz będzie miał do obrony aż 1000 punktów!

Tenisista czołowej dziesiątki rozpoczął mecz od dobrego serwowania, ale jego rywal w tym aspekcie nie ustępował. Ku uciesze polskich kibiców Hurkacz przełamał w ostatnim gemie pierwszej partii wygrywając 6:4. Na początku drugiej odsłony można było przypuszczać, że wszystko idzie w stronę łatwego zwycięstwa Hubiego, który prowadził już 3:1.

Jego przeciwnik pokazał wówczas charakter, przełamał naszego zawodnika i wygrał po tie-breaku. Trzeci set to jednak znacznie lepsza gra Huberta, który zanotował breaka już na samym początku seta. Biało-Czerwony nie wypuścił już tego prowadzenia z rąk i wygrał 6:4. Jego kolejnym rywalem będzie zwycięzca meczu Dealer/Belluci, więc zadanie nie będzie łatwe.