Dziś podczas 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski ŁKS Łódź mierzył się u siebie z Rakowem Częstochowa. Bezwzględnie faworytem spotkania byli przyjezdni, którzy w Ekstraklasie zajmują czwartą lokatę, a beniaminek zalicza słaby sezon, utrzymując się na ostatnim miejscu w tabeli. Zdecydowanie nie był to łatwy mecz dla ,,Medalików’’ jakby mogło się wydawać.

Początek pierwszej połowy zaczął się nerwowo. Obie drużyny popełniały ,,podwórkowe’’ błędy i odnotowywały wiele strat. Jednak Raków zaczął grać wysokim pressingiem i zmusił ŁKS do gry w defensywie. Nie byliśmy świadkami wielu akcji w pierwszych 20. minutach gry- piłkarze postawili na ofensywne tworzenie sytuacji, co skutkowało walką o piłkę przez większość czasu. W 24. minucie Piasecki dostał ładną centrę na 10-ty metr, ale nie zdołał uderzyć fartownie i zdobyć gola. Po półgodzinnej grze Raków mógł wyjść na prowadzenie- Yeboah dostał kapitalną piłkę i znalazł się w bardzo dogodnej sytuacji, jednak nie trafił w bramkę. Pod koniec podstawowych 45. minut goście przycisnęli i chcieli zdobyć bramkę do szatni. Wiele okazji miał Yeboah, jednak był nieskuteczny. Gospodarze w 41. minucie mogli zaskoczyć Raków – Tejan oddał strzał z 5 metra, a kapitalną interwencją popisał się Kovacević. Mimo że częstochowianie byli lepsi nie potrafili tego udokumentować na boisku. Pierwsza połowa zakończyła się remisem 0:0.

Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza od niedokładności i nerwów. Gospodarze dobrze się bronili i potrafili wyjść z obiecującą kontrą, natomiast Raków non stop próbował wyjść na prowadzenie. W 50. minucie Yeboah oddał strzał za linii pola karnego- piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Goście postawili na rozgrywanie ataku pozycyjnego na połowie ŁKS-u. Czas upływał, a żadna z drużyn nie mogła stworzyć klarownej sytuacji- piłkarze zaczęli grać bardziej agresywnie i posypały się żółte kartki za niepotrzebne przewinienia. W 76. minucie Plavsić mocnym strzałem z ostrego kąta chciał zaskoczyć golkipera gospodarzy, jednak ten kapitalnie wybronił ciężką piłkę. Raków postawił wszystko na jedną kartę i zaczął atakować non stop, aby rozstrzygnąć spotkanie w podstawowym czasie gry, ale koniec końców ani goście ani gospodarze byli nieskuteczni. Druga część zakończyła się wynikiem 0:0 i potrzebna była dogrywka.

Dogrywka przebiegała dość agresywnie, w 100. minucie drugą żółtą kartkę dostał Janczukowicz i tym samym musiał opuścić boisko. Strata zawodnika ŁKS-u była dobrą okazją dla Rakowa, który mógł grać bardziej pewnie i zaryzykować. Mimo to w pierwszej części dogrywki nadal utrzymywał się bezbramkowy remis. W 109. minucie do bramki gospodarzy trafił Koczerhin- Cebula oddał strzał z dziesiątego metra, Arndt odbił futbolówkę, którą przejął Kocherhin. Pomocnik dopełnił formalności i tym samym Raków wyszedł na prowadzenie. Pod koniec dogrywki ŁKS grający w osłabieniu bardzo przygasł, niestety kosztowało ich to kolejną straconą bramkę. W 120. minucie Lederman popisał się technicznym strzałem zza szesnastki, a futbolówka wpadła tuż przy lewym słupku. Tym samym Raków wygrał 2:0 i awansował do kolejnej fazy pucharowej.

ŁKS Łódź 0:2 Raków Częstochowa

Bramki: Władysław Koczerhin ‘ 109, Ben Lederman 120’

Składy:

ŁKS: Arndt – Szeliga, Gulen, Marciniak, Tytuskinas – Małachowski, Louveau, Hoti – Glapka, Tejan, Fase.

Rezerwa: Bobek, Dankowski, Flis, Ramirez, Lorenc, Gonccalves, Janczukowicz, Jurić.

Raków: V. Kovacević – Tudor, Racovitan, Rundić – Drachal, Berggren, Kochergin, Plavsić – Yeboah, Kittel – Piasecki.

Rezerwa: Bieszczad – Lederman, Crnac, Nowak, Malamis, Mras, Pestka, Cebula, Walczak.