W 16. kolejce PKO BP Ekstraklasy Lech Poznań podejmował u siebie Widzew Łódź. Gospodarze nie wywiązali się z roli faworyta, a goście zrobili niemałą niespodziankę swoim kibicom.

Pierwsza połowa nie mogła zacząć się lepiej dla gości, bo już w 6 minucie sędzia odgwizdał jedenastkę na rzecz Widzewa. Do rzutu karnego podszedł Jordi Sanchez, ale oddał fatalny strzał, który bez problemu obronił bramkarz gospodarzy – Bartosz Mrozek. To jednak nie podcięło skrzydeł Widzewiakom i niespełna 10 minut później stworzyli sobie kolejną szansę do zdobycia bramki, którą tym razem udało się wykorzystać. Po bardzo dobrej wymianie podań na obwodzie piłkę do Alvareza zagrał Kun, a ten bardzo mocnym strzałem zza pola karnego umieścił piłkę w siatce, tym samym dając prowadzenie swojej drużynie. Lech nie był w stanie odpowiedzieć, natomiast goście pod sam koniec pierwszej części mieli okazję do podwyższenia prowadzenia, ale Ibiza trafił jedynie w słupek. 

Na początku drugiej połowy działo się zdecydowanie mniej. Gospodarze mimo lepszej gry dalej nie mogli znaleźć lekarstwa na obronę gości. Kolejorz zdecydowanie przeważał w drugiej części spotkania, o czym dobitnie świadczą statystyki: blisko 70% posiadania piłki, 9 strzałów (w tym 4 celne) i 5 rzutów rożnych, co w porównaniu z liczbami Widzewa: nieco ponad 20% posiadania, 4 strzały (1 celny) i jeden rzut rożny, wyglądało tak jakby odrobienie strat miało być jedynie formalnością. Po tak ogromnej nawałnicy okazji gospodarzom w końcu udało się doprowadzić do wyrównania. W 88 minucie swoją szansę wykorzystał Karlstrom i mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał bramkarza gości – Henricha Ravasa. Po zdobytej bramce wydawało się, że to Lech przez następne kilka minut będzie walczył o pełną pulę punktów, ale tak się nie stało. Zupełnie niespodziewanie to goście ponownie wyszli na prowadzenie, a wszystko za sprawą Antoniego Klimka. Po błędzie obrony i zgraniu Rondicia, Klimek został sam na sam z bramkarzem i pewnie wykorzystał swoją okazję. To jednak nie był koniec strzelania w dzisiejszym spotkaniu, bo bramka Lecha ewidentnie zadziałała na gości, jak czerwona płachta na byka i postanowili oni zdobyć kolejną bramkę. Kolejny raz z kontry, ale tym razem Klimek dogrywał, a Pawłowski sfinalizował akcję, tym samym podwyższając prowadzenie i ustanawiając końcowy wynik spotkania. 

Dla Lecha jest to pierwsza ligowa porażka od 01.10 (0:5 z Pogonią), a gdy spojrzymy na mecze u siebie, to ostatni raz Kolejorz uległ swojemu rywalowi 30.04 (0:1 z Górnikiem). Piłkarze Lecha zaprzepaścili szansę na awans na pozycję wicelidera, ale na ich szczęście Raków, Pogoń i Jagiellonia również nie wygrali swoich meczów, więc ich pozycja w tabeli nie zostanie osłabiona. Widzew natomiast triumfuje drugi raz z rzędu i tym samym awansuje na 8. pozycję w tabeli. Swój następny mecz Widzew zagra u siebie z Radomiakiem Radom, a Lech pojedzie do Kielc zmierzyć się z Koroną. 

LECH POZNAŃ 1:3 WIDZEW ŁÓDŹ