Reprezentacja Polski prowadzi ze Szwajcarią po pierwszym dniu rywalizacji o udział w turnieju finałowym Billie Jean King Cup! Iga Świątek bezbłędnie wykonała swoje zadanie i pokonała starszą od siebie o rok Simonę Waltert. Natomiast Magdalena Fręch po niemal trzygodzinnej batalii pokonała utalentowaną Celine Naef. Do awansu wystarczy Polkom już tylko jedna wygrana, a w dniu jutrzejszym mogą zostać rozegrane nawet trzy mecze.

Wszystko albo nic

Dla części światowej czołówki kobiecego tenisa ostatnim akordem przed sezonem na kortach ziemnych jest występ w Billie Jean King Cup. A dokładnie, w meczach o awans do turnieju finałowego tych rozgrywek, który odbędzie się na koniec sezonu, w listopadzie, w Sewilli. Jak dotąd znamy 4 z 12 drużyn, które wystąpią w tych rozgrywkach. Resztę poznamy na koniec tego tygodnia. Szansę na awans ma również reprezentacja Polski, która dziś w Biel, w zachodniej Szwajcarii, na twardej nawierzchni, grała z przedstawicielkami kraju ze stolicą w Bernie. Przegrane tego meczu nie będą miały już szansy na udział w turnieju finałowym.

Składy:

Szwajcaria:
Céline Naef (146. w rankingu WTA)
Simona Waltert (158.)
Jil Teichmann (215.)

Polska: 
Iga Świątek (1.)
Magdalena Fręch (53.)
Katarzyna Kawa (181.)
Maja Chwalińska (289.)

Liderka wykonała misję

Na początek szwajcarsko-polskiego pojedynku Simona Waltert mierzyła się z Igą Świątek. Mecz rozpoczął się bez większych perturbacji po stronie liderki światowego rankingu. Jak na wielką mistrzynię przystało, Polka świetnie rozpoczęła to spotkanie, przełamując rywalkę już w pierwszym jej gemie serwisowym, co dało jej prowadzenie 3:0. Niespodziewanie 23-latka urodzona w Churze odrobiła stratę i serwowała na remis. Iga jednak nie pozwoliła jej wyrównać wyniku. Choć od stanu 15:40, Szwajcarka doprowadziła do równowagi, ale potem najlepsza tenisistka w historii Polski wykorzystała trzeciego break pointa i prowadziła 4:2. Ostatnie trzy gemy tego seta zostały dość pewnie wygrane przez zawodniczki podające, więc summa summarum Świątek spokojnie wygrała tę partię.

O ile w pierwszym secie w miarę możliwości Simona Waltert zdołała postawić się reprezentantce Polski, a nawet w niektórych statystykach, takich jak procent skutecznego pierwszego serwisu, czy liczba winnerów, była od niej lepsza, to w drugiej partii dominacja po stronie Igi była już nieco bardziej wyraźna, ale głównie pod kątem wyniku. Paradoksalnie drugi set, w którym Waltert ugrała tylko gema, był dłuższy od pierwszego. Stało się tak głównie za sprawą drugiego gema, w którym panie rozegrały aż 18 punktów (przy serwisie Świątek; rywalka miała 3 break pointy). Woli walki Szwajcarce nie można było odmówić, ale ostatecznie w tym secie, jak już zostało wspomniane, była w stanie wygrać tylko jednego gema. Za to wybroniła w nim szansy na przełamanie ze strony Polki. W końcówce można było odnieść wrażenie, że Simona nie wytrzymała tempa, które narzuciła liderka światowego rankingu.

Simona Waltert 0:2 Iga Świątek
(3:6, 1:6)

Zwycięski thriller

Drugim meczem w tej rywalizacji było spotkanie Celine Naef z Magdaleną Fręch. Pomimo dużej różnicy w rankingu, ciężko było wskazać faworytkę tego spotkania. Polka po świetnym początku sezonu, przegrała 5 ostatnich meczów. Natomiast Céline ma dopiero 18 lat i ciężko jej jeszcze ustabilizować formę na wysokim poziomie. Pierwszy set był bardzo wyrównany. Tenisistki grały aż 71 minut. Naef grała agresywnie i bezpośrednio, czego efektem były aż 22 skuteczne uderzenia kończące (przy czterech Fręch), ale i aż 32 błędy niewymuszone (przy czternastu Polki). W początkowej fazie tego seta obie zawodniczki straciły po jednym gemie serwisowym, a potem gra była wyrównana. Doprowadziło to do tie-breaka, w którym górą była młoda Szwajcarka. Można powiedzieć, że do trzech razy sztuka, bo właśnie tyle piłek setowych potrzebowała Céline Naef by wygrać tę partię. Magda zaś miała jedną taką okazję.

Drugi set w początkowej fazie przebiegał bardzo spokojnie. Żadna z tenisistek po wyczerpującej pierwszej odsłonie meczu nie forsowała tempa i nie miała okazji na przełamanie. Ten stan rzeczy zmienił się w gemie numer osiem, gdy Magdalena miała szansę na wyjście na prowadzenie. Nie wykorzystała tej jednej piłki , która bardzo ją mogła przybliżyć do wygrania drugiego seta, a w następnym gemie sama została przełamana i wydawało się, że za chwilę będzie po meczu, bo Naef wygrała pierwszego seta, prowadziła 5:4 w drugim i miała swój serwis na domknięcie spotkania. Stało się inaczej. Polka odłamała rywalkę i  poszła jak burza, bowiem wygrała już wszystkie pozostałe gemy w tej partii.

Finałowa odsłona tego spotkania i całego tego dnia rozpoczęła się niepokojąco z perspektywy Łodzianki. Już na samym starcie Naef uzyskała przewagę przełamania. Aczkolwiek powtórzyła się sytuacja z poprzedniego seta, gdy Fręch od razu odrobiła tę stratę. Potem przyszedł gem szósty, który okazał się kluczowy, bo przy wyniku 3:2 dla Polki i serwisie przedstawicielki gospodarzy, Magdalena miała jednego break pointa, którego bezproblemowo wykorzystała. Korzyść jednego przełamania na koncie okazała się wystarczająca do wygrania całego meczu. Po niesamowitym boju Polka mogła się cieszyć nie tylko z tego, że wyprowadziła drużynę na prowadzenie 2:0, ale i z przełamania serii pięciu porażek z rzędu. Po dzisiejszym bardzo wyczerpującym meczu, jutro Naef powalczy ze Świątek o przywrócenie nadziei dla Szwajcarii, co będzie zadaniem bardzo wymagającym. Magdalena w przypadku zwycięstwa Igi, najprawdopodobniej dostanie wolne.

Céline Naef 1:2 Magdalena Fręch
(7:6[8], 5:7, 3:6)

SZWAJCARIA 0:2 POLSKA

Wstępny plan gier na jutro:

13:10 Celine Naef – Iga Świątek
*^14:30 Simona Waltert – Magdalena Fręch
*16:00 Celine Naef/Jil Teichmann – Maja Chwalińska/Katarzyna Kawa

* – godzina rozpoczęcia meczu zależna od czasu trwania poprzedniego meczu
^ – w przypadku zwycięstwa Świątek, drugi mecz singlowy nie zostanie rozegrany; będzie tylko debel

Wszystko dobre, co się dobrze kończy! Polska bardzo blisko pokonania Szwajcarii i awansu do turnieju finałowego Billie Jean King Cup!