Co za mecz i co za pech! Magda Linette przegrała z wiceliderką światowego rankingu, Aryną Sabalenką w meczu 2. rundy turnieju WTA 1000 w Madrycie. Pomimo porażki, Polka musi być z siebie dumna, bo zagrała fenomenalnie i w wielu momentach jej gra przypominała tą ze stycznia 2023 roku, gdy dotarła do półfinału Australian Open. W kluczowych momentach dużo szczęścia dopisało Białorusince.
Decydujące jedno przełamanie
W to spotkanie obie tenisistki weszły solidnie. Bez większych problemów wygrały premierowe gemy przy własnym podaniu. Jednakże już w trzecim gemie tego spotkania doszło do pierwszego przełamania. Niestety ze strony Białorusinki. Szybko, bo już w kolejnym gemie, Magda mogła wrócić do remisowego stanu, bo pojawiły się dwie szanse na odłamanie rywalki. Jednak w tamtym momencie serwis bardzo pomógł Sabalence. Polka nie miała nic do powiedzenia w kolejnych kilku punktach. Później jednak przy swoim podaniu pewnie wygrywała wymiany, choć spory udział w tym miały niewymuszone błędy Aryny. Trzeba przyznać, że Magda zarówno w tych wygranych, jak i przegranych przez nią gemach, kolokwialnie mówiąc, łapała się na grę. Pokrzepiające było również to, że gem siódmy (na 3-4) został wygrany przez reprezentantkę Polski, pomimo tego, że trzy break pointy miała w nim Sabalenka. Po tak ciężkim i zaciętym gemie, dwa kolejne zostały wygrane do zera przez podające. Gema dziesiątego wygrała zwyciężczyni tego turnieju sprzed roku. Zadecydowało jedno przełamanie. Pozytywne było to, że z wyjątkiem jednego gema, w każdym innym w pierwszym secie Magda Linette nawiązywała wyrównaną walkę z wiceliderką światowego rankingu.
Genialna gra Magdy
Dobrze także w drugiego seta weszła Polka, bo tak jak pierwszym, rozpoczęła od wygrania gema otwarcia. Sabalenka, choć nie bez kłopotów, także wygrała pierwszego gema przy własnym serwisie. Linette była dla niej dziś niewygodną rywalką. Natomiast przy następnym gemie serwisowym Aryny wydarzyło się coś pięknego dla Polki, bowiem przełamała ona najlepszą tenisistkę dwóch ostatnich edycji Australian Open, wygrywając tego gema do zera. Później potwierdziła tego breaka i było 4-1 dla Magdy. W szóstym gemie, w którym zagrywała Sabalenka, Linette miała wynik 40-0 i trzy okazje na drugie przełamanie w tym secie. Jednak wtedy na wysoki poziom wzniosła się znów wiceliderka rankingu WTA i zdobywając pięć punktów z rzędu obroniła tego gema. Co nie zmienia faktu, że Linette w tym meczu w wielu momentach grała jak w tamtym roku w Australian Open, gdy dotarła do półfinału. Kolejny gem był tego potwierdzeniem, bo został on wygrany do zera przez Polkę. Fantastycznie serwowała w drugiej, choć w pierwszej właściwie też, partii, reprezentantka Polski. Silną psychikę, spokój, wolę walki, pokazała Magda w gemie przy stanie 5-3 i własnym serwisie. Sabalenka miała piłkę na odrobienie przewagi przełamania, a ostatecznie stanęło na tym, że to Linette wykorzystała pierwszą piłkę setową, i to przy bardzo długiej, pięknej wymianie i po prawie 1,5 godziny gry było 1-1 w Madrycie. Wtedy z całym przekonaniem można było powiedzieć, że to jest Magda jak ze stycznia 2023 roku.
Zadecydowały detale
Kapitalnie returnowała Polka na starcie trzeciej, decydującej partii. Miała nawet dwie szanse na przełamanie rywalki, ale Białorusinka zdołała się wybronić. Równie długi był drugi gem. On również padł łupem tenisistki zagrywającej. Mecz był wyrównany. Polka ciągle świetnie serwowała, była bardzo solidna na returnie i często inteligentnie rozrzucała rywalkę, niejednokrotnie grając też do jej backhandu, który dziś nie funkcjonował najlepiej u Aryny. Natomiast Białorusinka pilnowała już swojego serwisu, grała równiej niż we wcześniejszym secie, podejmowała też sporo ryzyka grając bardzo głęboko, przez co błędów niewymuszonych było sporo po jej stronie. Pierwszych sześć gemów tego seta zostało spokojnie wygranych przez zawodniczki serwujące. Dopiero przy stanie 3-3 pojawił się kolejny break point w tej odsłonie spotkania. Miała go Magda, ale znów świetnie pod presją zagrała była liderka światowego rankingu. W kolejnym, także wyrównanym gemie, pierwszą i jak się okazało – jedyną, szansę na przełamanie miała Sabalenka. Bardzo szczęśliwie ją wykorzystała, bo piłka po taśmie spadła tuż za siatkę i Polka nie była w stanie dobiec do niej. W tak istotnym momencie szczęście znów uśmiechnęło się do Aryny. Nie była to pierwsza tego typu sytuacja. Natomiast do Magdy szczęście niestety nie uśmiechało się tego dnia tak, jak do rywalki. Gem dziewiąty okazał się ostatnim. Przy własnym serwisie Aryna prowadziła 40:0 i zakończyła ten mecz poprzez wykorzystanie drugiej piłki meczowej.
Niedosyt, ale i nadzieja
Ależ szkoda! Bardzo szkoda, że w taki sposób Aryna Sabalenka wywalczyła jedyne przełamanie w decydującym secie. Nie można powiedzieć, że wygrała ten mecz szczęśliwie, bo w kluczowych momentach grała na bardzo wysokim poziomie. Jednakże szczęście mocno jej pomogło w niektórych momentach. Czego nie można powiedzieć o Polce. Nie był to ani świetny, ani bardzo udany występ wiceliderki rankingu WTA. Aczkolwiek liczy się wynik końcowy. Choć można zaryzykować w tym momencie stwierdzenie, że bardzo ciężko będzie Sabalence obronić tytuł w Madrycie. Natomiast co do Magdy Linette – należą jej się wyłącznie słowa pochwały. Zagrała najlepszy mecz w tym roku, kto wie czy nie najlepszy od stycznia 2022 roku. Świetny serwis, znakomita gra przy returnie i doskonała antycypacja w stosunku do gry rywalki, solidność w długich wymianach, bardzo mądre rozrzucanie Białorusinki po korcie, głębokość uderzeń, wytrzymywanie potężnych zagrań z forehandu Sabalenki i mocna psychika przy maratońskich gemach. To wszystko miała dziś po swojej stronie Magda, a pewnie kilka innych pozytywnych rzeczy można by wyciągnąć z tego meczu. Można zauważyć solidną zwyżkę formy Polki. Ostatnio finał w Rouen, dziś wyśmienite starcie z byłą liderką rankingu WTA. Są to bardzo dobre wieści, dające dużo nadziei w perspektywie French Open i igrzysk olimpijskich.
W 3. rundzie Aryna Sabalenka zagra z lepszą z pary Katie Boulter – Robin Montgomery. Ten mecz odbędzie się dziś.
Czas meczu – 2h 09 min
Zostaw komentarz