AZW poniedziałek wielkanocny rozpoczęła się przedostatnia, czyli 29. kolejka fazy zasadniczej PlusLigi w sezonie 2023/2024. Walka o play-offy oraz o utrzymanie, którą pasjonujemy się od co najmniej kilku kolejek, wkroczyła w decydującą fazę. Poznaliśmy spadkowicza spadkowicza tego sezonu. Aczkolwiek oprócz tego przed tą kolejką można było zadawać sobie jeszcze jedno pytanie: jak będzie wyglądać podium? A to ze względu na to, że wszystkie drużyny z top 3 grały z zespołami, które są na granicy fazy play-off. Emocji więc nie brakowało. Co wiemy przed ostatnią kolejką fazy zasadniczej?
Wygrana cenniejsza niż trzy punkty
Drugiego dnia świąt Wielkiej Nocy odbył się bardzo ważny mecz dla układu dolnej części tabeli. Będący w świetnej, jak na niego, formie, choć ciągle okupujący przedostatnią lokatę w tabeli Cuprum podejmował inny zespół zamieszany w walkę o utrzymanie – GKS Katowice. Przed tym spotkaniem tak wyglądała tabela:
13. GKS Katowice 24 pkt (8 zwycięstw – 20 porażek)
14. Norwid Częstochowa 24 pkt (7-21)
15. Cuprum Lubin 23 pkt (7-21)
16. Czarni Radom 18 pkt (6-22)
A więc był to mecz dosłownie o utrzymanie, bo zwycięstwo którejkolwiek z drużyn dawało jej nie tylko bezpieczne miejsce, ale i ligowy byt na następny sezon PlusLigi. Katowiczanom wystarczył nawet tylko punkt by zapewnić sobie utrzymanie. Jednak przy tak zmotywowanym i pełnym energii zespole Pawła Ruska, GKS nie mógł liczyć nawet na ten jeden, ale jakże cenny punkt do ligowej tabeli. O ile w pierwszym i drugim secie oglądaliśmy pogoń, odpowiednio najpierw Lubina, a potem Katowic, czego efektem były emocjonujące końcówki setów, to trzecia partia nie pozostawiła złudzeń kto tego dnia był lepszy. Cuprum pierwszy raz od 8 stycznia (mecz z Czarnymi Radom) wygrał do zera i utrzymał się w PlusLidze. Drużyna, która jeszcze w lutym była poważnym kandydatem do spadku, od marca zaczęła solidnie punktować, bo aż w 5 z 7 ostatnich meczów Lubinianie dopisywali do swojego dorobku minimum punkt. Natomiast GKS ma jeszcze matematyczne szans by spaść z ligi, ale wydaje się to mało prawdopodobny scenariusz. W ostatniej kolejce Cuprum pojedzie do ostatnich w tabeli, Czarnych Radom. Jeszcze miesiąc temu zapowiadało się, że będzie to mecz bezpośredni o utrzymanie. Zaś Katowiczanie zagrają u siebie z Bogdanką LUK Lublin.
MVP – Paweł Pietraszko
Cuprum Lubin 3:0 GKS Katowice
(25:22, 25:23, 25:19)
Wyścig ślimaków trwa
Wtorek rozpoczęliśmy od meczu, który okazał się być bardzo dziwny. Ślepsk Malow Suwałki, który trochę nieoczekiwanie na chwilę stał się potencjalnym kandydatem do spadku, ale po pokonaniu w zeszłej kolejce ZAKS-y Kędzierzyn-Koźle zapewnił sobie utrzymał, zagrał ze Stalą Nysa, która po nieoczekiwanej wygranej nad Projektem Warszawa umocniła się w tabeli na miejscu dającym play-offy. Pierwszy set był pokazem dobrej siatkówki ze strony gospodarzy u których było widać dużą swobodę, najprawdopodobniej spowodowaną zapewnieniem sobie utrzymania na kolejne rozgrywki. Nysa natomiast w niczym nie przypominała zespołu, który przed kilkoma dniami pokonał kandydata do mistrzostwa Polski. W drugiej partii zobaczyliśmy za to odrodzenie drużyny Daniela Plińskiego. Ta odsłona meczu przyniosła dużo więcej jakości ze strony gości, co przełożyło się na wynik. Mieliśmy więc remis. Trzeci set to kolejna katastrofa Stali. Fatalnie wyglądała 7. drużyna PlusLigi. Już na samym starcie gospodarze wypracowali kilkupunktową przewagę, którą konsekwentnie powiększali. Nysa momentami popełniała wręcz absurdalne błędy. Momentami nic nie wychodziło gościom. Szczęście też im nie dopisywało. Wydawało się, że czwarta partia to kolejny wielki powrót Stali, bo na początku wyszli na prowadzenie 3:0. Szybko jednak Ślepsk doszedł do głosu i zanotował fantastyczną serię siedmiu punktów zdobytych z rzędu. Było 10:5 i wydawało się, że mecz chyli się ku końcowi. Potem Suwałki prowadziły 14:10, czy nawet już w końcowej fazie seta 21:18. Nieoczekiwanie wtedy Nysa odrobiła straty i wygrała tego seta na przewagi. Tie-break to jednak kolejny koszmar drużyny Plińskiego. Na samym starcie gospodarze wyszli na prowadzenie 6:0 i tej przewagi już nie roztrwonili, gładko wygrywając piątą partię. Był to absurdalny momentami mecz, ale kibice zgromadzeni w hali w Suwałkach na nudę nie mogli narzekać. Stal dzięki kolejnemu zdobytemu punktowi mocno przybliżyła się do fazy play-off. Natomiast Ślepsk umocnił się na 12. miejscu.
MVP – Bartosz Filipiak
Ślepsk Malow Suwałki 3:2 PSG Stal Nysa
(25:17, 23:25, 25:17, 24:26, 15:9)
ZAKSA blisko czarnego scenariusza
Hitem tej serii gier było starcie zwycięzcy Pucharu Polski ze zwycięzcą ostatniej edycji Ligi Mistrzów. Zawiercianie przystępowali do tego spotkania z pozycji wicelidera. Natomiast goście z Kędzierzyna-Koźla z nożem na gardle, bo po ostatnich porażkach ich szanse na udział w play-offach wyraźnie zmalały. Tego dnia siatkarze prowadzeni przez Adama Swaczynę też nie byli dobrze dysponowani. Ten mecz od początku nie układał się po ich myśli. W połowie pierwszego seta Aluron zbudował 3-4 punktową przewagę i spokojnie kontrolował przebieg tej części meczu. Druga partia to bardzo podobna sytuacja. Początek wyrównany, ale od połowy tego seta gospodarze wrzucili wyższy bieg i od stanu 11:11 zdobyli 4 punkty z rzędu, a w końcówce dołożyli jeszcze kolejną serię i do 17-stu zwyciężyli. ZAKSA obudziła się w trzecim secie, ale na nic to się zdało, bo w kluczowym momencie wszystko przestało funkcjonować. Z wyniku 20:22 zrobiło się 24:22, a Zawiercianie wykorzystali drugą piłkę meczową i domknęli to spotkanie. Świetnie w tym secie spisywał się Mateusz Bieniek, który raz po raz karcił rywali asami serwisowymi. Aluron po tym meczu był liderem, ale swój mecz następnego dnia rozgrywał Jastrzębski Węgiel, który przed tą kolejką miał 2 punkty przewagi nad Jurajskimi Rycerzami. Dla ZAKS-y zaś była to już piąta porażka z rzędu. O ile przegranie z Projektem czy Aluronem można zrozumieć, to teraz bardzo czkawką odbijają się wtopy ze Ślepskiem, Bogdanką, czy też przede wszystkim GKS-em. Szanse na play-offy są niewielkie, tym bardziej, że ostatni mecz fazy zasadniczej Kędzierzynianie zagrają z Jastrzębskim Węglem.
MVP – Luke Perry
Aluron CMC Warta Zawiercie 3:0 Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
(25:19, 25:17, 25:23)
Lider się nie zmienia
Środa stała pod znakiem trzech ciekawych pojedynków. Na początek zobaczyliśmy mecz lidera z Jastrzębia-Zdroju z ciągle walczącą o najlepszą ósemkę Skrą Bełchatów. Przed tą kolejką goście tracili zaledwie punkt do AZS-u, który był na ostatnim miejscu gwarantującym udział w ćwierćfinałach mistrzostw Polski. Jastrzębski natomiast grał o to, by zachować pozycję lidera po tej serii gier i na koniec sezonu zasadniczego. Mecz ten nie miał wielkiej historii. PGE GiEK Skra Bełchatów nie była w stanie postawić się mistrzowi Polski i po pięciu kwadransach można było się rozejść. Jastrzębianie wrócili na fotel lidera, a jak się później okazało, szanse Skry na udział w play-offach mocno zmalały.
MVP – Marko Sedlaček
Jastrzębski Węgiel 3:0 PGE GiEK Skra Bełchatów
(25:20, 25:20, 25:19)
Resovia pozostanie czwarta, Bogdanka powalczy o piąte miejsce
Ciekawie zapowiadało się również starcie Bogdanki LUK Lublin, która rozentuzjazmowana bardzo prawdopodobnym dołączeniem do zespołu Wilfredo Leona, podejmowała Asseco Resovię Rzeszów, czyli drużynę, którą wyeliminowała w ćwierćfinale Pucharu Polski. Możliwe, że było to też przetarcie przed potencjalnym pojedynkiem tych ekip w ćwierćfinale PlusLigi, bowiem przed tą kolejką Resovia zajmowała 4. miejsce, bez szans na podium, ale z możliwością spadku niżej, a Bogdanka była piąta i czuła oddech Trefla Gdańsk na plecach. Przechodząc jednak do meczu, trzeba przyznać, że było to bardzo zacięte starcie. Obie drużyny grały jak równy z równym. Nawet, gdy Resovia miała kilka punktów przewagi, to pod koniec seta gospodarze potrafili zniwelować wszelkie straty. Było tak zarówno w pierwszej, jak i w drugiej partii. Najbardziej szalony był jednak trzeci set. Lublinianie prowadzili już 12:8 i wydawało się, że czwarty set wisi w powietrzu. Jednakże od stanu 12:10 Rzeszowianie zdobyli aż 6 punktów z rzędu i zmierzali ku wygranej do zera w setach. Nic bardziej mylnego. Pomimo tego, że na tablicy widniał już wynik 15:20, to Bogdanka potrafiła odwrócić losy tej części meczu i ostatecznie wygrać tę partię. Odpowiedzieli taką samą serią sześciu zdobytych punktów z rzędu. Czwarty set to jednak pełna dominacja ze strony gości.
MVP – Michał Potera
BOGDANKA LUK Lublin 1:3 Asseco Resovia Rzeszów
(23:25, 23:25, 25:23, 17:25)
Olsztyn wyrwał zwycięstwo i prawdopodobnie play-offy
Mecz w Warszawie był wisienką na środowym torcie z napisem “PlusLiga”. Dramaturgia, zwroty akcji, thriller w końcówce. A do tego dużo siatkarskiej jakości. Projekt jedyne o co mógł powalczyć w tym spotkaniu, to o to by przed ostatnią kolejką wywrzeć jakąkolwiek presję na Aluronie. Oba te kluby dzieliły przed tą serią gier 2 punkty. Dla AZS-u stawka tego meczu była dużo większa, bowiem przed 29. kolejką Olsztynianie mieli zaledwie punkt przewagi nad Skrą i ZAKS-ą oraz 3 nad Barkomem. I to spotkanie goście zaczęli tak jak na pretendentów do najlepszej ósemki przystało. Widać było jak zależało siatkarzom Olsztyna na tym by tego dnia pokonać ekipę ze stolicy. Pierwszy set to pokaz siły AZS-u, który od początku dominował na parkiecie. W drugim secie role się zupełnie odwróciły, i to Projekt grał tak dobrze i tak skutecznie, jak Olsztyn w poprzedniej partii. Nawet wyniki obu tych setów były identyczne. A skoro jedni i drudzy wygrali przekonująco po secie, to trzecia odsłona tego meczu musiała być wyrównana. I tak też się stało. Ostatecznie to AZS wygrał tę partię i pokazał duży charakter, bo w pewnym momencie było już 19:16 dla gospodarzy. Czwarty set to niesamowita walka z obu stron. Dowodem tego jest sam wynik – 36:34! Wielkie emocje i duża dramaturgia towarzyszyły tej części spotkania. Ostatnim rozdziałem był tie-break, który również był grany na przewagi. Od początku był on wyrównany, ale z naciskiem na AZS, który wyglądał stabilniej w finałowej odsłonie meczu. Ostatecznie Alan, skuteczność bloku, dobra defensywa, złożyły się na końcowy sukces gości. Była to niezwykle cenna wygrana, która sprawiła, że Olsztynowi wystarczy już tylko punkt w meczu ze Ślepskiem by zagrać w fazie play-off PlusLigi.
A więc każdy kolejny środowy mecz miał coraz to większą dramaturgię i coraz większą liczbę setów. Od spacerku Jastrzębia, po thriller w Warszawie.
MVP – Alan Souza
Projekt Warszawa 2:3 AZS Olsztyn
(18:25, 25:18, 23:25, 36:34, 15;17)
W Gdańsku bez niespodzianki
Na zakończenie przedostatniej kolejki sezonu zasadniczego zobaczyliśmy mecze w Gdańsku i Wieluniu. Najpierw Trefl podejmował Hemarpol. Pierwszy set jedynie był wyrównany. Trzeba przyznać, że emocji na początku tego spotkania nie brakowało. W premierowym secie meczu w Gdańsku obie drużyny wyglądały jakby były sąsiadami w tabeli, bo poziom był bardzo podobny z obu stron. Częstochowianie mieli nawet dwie piłki setowe na wygranie tej partii. Ostatecznie jednak na przewagi zwyciężyła drużyna Trefla. Gościom ewidentnie porażka w pierwszym secie podcięła skrzydła i w drugiej odsłonie meczu byli oni cieniem zespołu z początku tego starcia. Set szybko spisany na straty i przegrany łatwo do czternastu. W trzeciej partii goście podjęli jeszcze walkę, ale nie zdołali dziś ugrać ani jednego seta. Trefl dzięki tej wygranej wyprzedził w tabeli Bogdankę. Częstochowa po tej porażce pozostała na 15. miejscu i czekała co wydarzy się w Wieluniu. W ostatniej kolejce Gdańszczanie pojadą na Podpromie by zmierzyć się z Resovią. Częstochowę czeka być może ostatni mecz w tym sezonie, w którym zagra z Projektem Warszawa.
MVP – Lukas Kampa
Trefl Gdańsk 3:0 Exact Systems Hemarpol Częstochowa
(27:25, 25:14, 25:22)
Mecz, po którym żadna strona się nie cieszyła
To koniec! Koniec przygody Czarnych Radom w PlusLidze! Po jedenastu latach dwukrotni brązowi medaliści Mistrzostw Polski spadają z najwyższej klasy rozgrywkowej. Ten wieczór w Wieluniu nie był szczęśliwy dla żadnej z drużyn, bo Barkom tym spotkaniem pogrzebał swoje szanse na udział w fazie play-off. Pierwszego seta gospodarze wygrali pewnie i Enea Czarni Radom byli o seta od spadku. W drugiej partii jednak w takim samym stosunku, do dziewiętnastu, zwyciężył zespół prowadzony przez Waldo Kantora. I w Radomiu pojawiła się jeszcze nadzieja (przypomnijmy, Czarni musieli wygrać za 3 punkty by mieć jeszcze szanse na utrzymanie). Nadzieja na oszukanie przeznaczenia. Jednak szybko ona uleciała, bo w trzecim secie górą była drużyna z Lwowa i tym samym dokonał się spadek drużyny Czarnych Radom. Na pocieszenie wygrali oni dwa kolejne sety i całe spotkanie 3:2, ale bardzo marne to pocieszenie. Następny sezon Radomianie spędzą na zapleczu PlusLigi, w Tauron 1. lidze. Obiektywnie trzeba przyznać, że szkoda, że taki klub spada. Klub z wielkimi tradycjami i świetnymi kibicami. Pozostaje życzyć by szybko wrócili. Natomiast Barkom poprzez tę porażkę stracił jakiekolwiek szanse na play-offy. A w ostatniej kolejce czeka ich mecz ze Skrą Bełchatów. Ukraińcy mają czego żałować, bo mogło być to bezpośrednie starcie o najlepszą ósemkę. Natomiast Radom na pożegnanie zagra u siebie z Cuprumem. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że będzie to bezpośredni mecz o utrzymanie. Stało się jednak inaczej.
MVP – Bartosz Gomułka
Barkom-Każany Lwów 2:3 Enea Czarni Radom
(25:19, 19:25, 25:21, 21:25, 10:15)
Zostaw komentarz