Po blisko trzech godzinach gry Hubert Hurkacz melduję się w kolejnej rundzie Wielkiego szlema.

Na kortach Roland Garros jako pierwszy z Polaków zaprezentował się Hubert Hurkacz. Oprócz niego w turnieju zobaczymy obrończynię tytułu Igę Świątek, Magdę Linette, Magdalenę Fręch, Janka Zielińskiego oraz Katarzynę Piter w rywalizacji deblowej (w kwalifikacjach odpadła Katarzyna Kawa).

W pierwszej rundzie Polak rozstawiony z numerem “ósmym” zmierzył się z kwalifikantem Sintaro Mochizuki. Nie była to łatwa przeprawa. Japończyk dzielnie walczył, ale przegrał 3:2 (4:6, 6:3, 3:6, 6:0, 6:2).

Hubert ma za sobą udany sezon gry na mączce. W każdym turnieju daleko zachodził i pokazywał wysoki poziom gry. Mimo że jest uważany za specjalistę od kortów twardych, zaczął stanowić duże zagrożenie na mączce. Jako że wielu zawodników ze ścisłego topu mierzy się obecnie z problemami zdrowotnymi, to właśnie w zawodniku z Wrocławia można upatrywać kogoś, kto może powalczyć o wygraną.

Ciężka przeprawa

Rozpoczęło się dobrze, bo od prowadzenia 2:0, ale zostało bardzo szybko utracone. Panowie rozgrywali między sobą zacięte wymiany. Hubert miał okazję, aby kolejny raz przełamać przeciwnika, ale się nie udało. Japończyk za to wyszedł z kontrą i przy wyniku 3:4 wykorzystał break pointa, wychodząc po raz pierwszy w tym secie na dwugemowe prowadzenie. Polak nie poradził sobie z odrabianiem strat i po 43 minutach przegrał 4:6.

Druga partia rozpoczęła się dość spokojnie. Problemy pojawiły się znowu po stronie polskiej. Hurkacz źle rozpoczął gema serwisowego wynikiem 15:40. Ostatecznie udało mu się wybrnąć z tej niebezpiecznej sytuacji w przeciwieństwie do Japończyka, który sobie nie poradził z obroną piłek na przełamanie. Polak wygrywał 4:2. Dwa następne gemy zawierały masę zwrotów akcji i niewykorzystanych szans przez obie strony. Hubert mógł trzy razy zakończyć seta przy serwisie Japończyka, ale Shintaro wybronił się z tej niekorzystnej sytuacji, ale już przy 5:3 Hubert do zera wygrał gema i doprowadził do wyrównania 1:1.

Emocji nie zabrakło też i w trzeciej partii, gdzie Hubert znowu dał się przełamać na samym początku. Forma Polaka w tym spotkaniu była bardzo chwiejna. W pozostałych gemach nie miał żadnego break pointa. Dziać się zaczęło dopiero pod koniec. Japończyk przy wyniku 3:5 15:40 przegrał trzy punkty z rzędu, co dawało Hubertowi okazję na przełamanie. Po zepsutym returnie poirytowany Polak nie krył swojego niezadowolenia. Następna szansa już nie nadeszła i to Mochizuki prowadził w całym spotkaniu 2:1.

Powrót na dobre tory

Losy trzeciego seta zostały bardzo szybko rozstrzygnięte. Po czterech gemach Hurkacz wygrywał 4:0. Japończyk odpuścił, wiedząc, że nie ma już raczej szans. Zbierał energię na decydującą partię. Myślami był już gdzie indziej. Po zaledwie 17 minutach Polak wygrał 6:0.

Ostatni set miał zadecydować o tym kto zagra w drugiej rundzie przeciwko Brandonowi Nakashimie. Wszystko wskazywało na to, że będzie to ósmy tenisista świata. Początek był bardzo wyrównany. Nikt nie miał żadnego break pointa. Przy stanie 4:2 Hubert wygrywał z dwupunktową przewagą 40:15. Gem zakończył się w najgorszy możliwy sposób dla Japończyka, który w tak kluczowym momencie popełnił podwójny błąd serwisowy. Niestety na rozstrzygnięcie meczu trzeba było poczekać, ponieważ nad stolicą Francji przeszła ulewa i mecz przerwano przy stanie 5:2. Grę wznowiono o 17:20 czasu polskiego. Chwilę po wznowieniu Hubert domknął seta i wygrał całe spotkanie 3:2.