Industria Kielce pokonała dzisiaj MMTS Kwidzyn 40:25 (22:8) i awansowała do 1/2 finału rozgrywek. Teraz przed mistrzami Polski pojedynki z SC Magdeburg i walka o awans do Final4 Ligi Mistrzów.

W sezonie zasadniczym obie drużyny spotkały się dwukrotnie. W pierwszej rundzie Orlen Superligi Kwidzyn przegrał we własnej hali z Industrią 29:48 (13:28). Natomiast w meczu rewanżowym podopieczni trenera Talanta Dujshebaeva pokonali kwidzynian 35:24 (14:11).

– W fazie play off nie chodzi o to, aby grać ładnie i wygrywać jakąś ogromną różnicą bramek. Na koniec trzeba mieć po prostu jednego gola więcej od rywala. Te spotkania rządzą się swoimi prawami. Drużyna niżej rozstawiona może marzyć o tym, aby sprawić niespodziankę i zagrać dalej. To, że prowadzimy 1:0 nic nie znaczy. Jesteśmy faworytem. Zespół trenera Bartka Jaszki nie ma nic do stracenia. To może im pomóc. Oni mają młodych zawodników, głodnych grania, którzy chcą sprzedać swoje umiejętności jak najlepiej. Sam Bartek powiedział mi, że dla nich granie z taką drużyną jak Industria Kielce to największa nagroda za ciężkie treningi – mówił przed spotkaniem drugi trener kielczan Krzysztof Lijewski.

– Z takim zespołem jak Industria gra się praktycznie bez żadnej presji, bo wiadomo kto jest faworytem i kto wygra ten dwumecz. Chociaż wiadomo, że jest to sport i wychodzi się na boisko po to, żeby wygrać, a nie po to żeby się położyć na parkiecie. Drugą stroną gry z takim przeciwnikiem jest to, ze cały czas można mierzyć się z zawodnikami, którzy grają na najwyższym poziomie w Lidze Mistrzów czy w reprezentacjach swoich krajów. To doświadczenie mają więc ogromne. Można uczyć się od nich, podglądać co robią, jak robią, i wyciągać wnioski. Dzięki temu umiejętności, które zdobyliśmy w starciu z tak bardzo mocnym rywalem, możemy później wykorzystywać w meczach z innymi zespołami, z którymi takie punkty powinniśmy zdobyć – czytamy na stronie MMTS Kwidzyn słowa trenera Bartłomieja Jaszki.

 

W składzie kielczan zobaczyliśmy dzisiaj powracających Andreasa Wolffa, Arka Morytę i Dylana Nahi. Zabrakło natomiast Miłosza Wałacha, braci Dujshebaev oraz obrotowego Nicolasa Tournata.

Zgodnie z oczekiwaniami mecz nie przyniósł wielkich emocji. Od początku faworytem był zespół z Kielc.

Wynik w drugiej minucie otworzył Arek Moryto. Pierwszą bramkę goście zdobyli w czwartej minucie. Popełniali mnóstwo błędów co skutecznie wykorzystywali kielczanie. W bramce Kielc świetnie spisywał się Sandro Mestrić, który w pierwszej części meczu zaliczył 7 obron na 15 rzutów. Po kwadransie było już 9:4. Z każdą minutą kielczanie powiększali swoją przewagę, a na przerwę zeszli prowadząc 22:8. 

Druga połowa była bardziej wyrównana. Dzięki przewadze wypracowanej w pierwszej części meczu, Industria mogła grać spokojnie. Nawet zdobytych sześć bramek przez rywali nie spowodowało paniki w obozie kielczan. W 43 minucie Szymon Wiaderny rzucił 30 bramkę dla gospodarzy, a na pięć minut przed końcem spotkania, po strzale Dylana Nahi mistrzowie Polski mieli na koncie 37 trafienie. Ostatecznie gospodarze ponownie wygrali różnicą piętnastu bramek 40:25

 

Industria: Wolff, Mestrić – Olejniczak 3, Wiaderny 8, Kounkoud 7, Karacić 3, Moryto 4, Thrastarson 2, Surgiel 5, Paczkowski, Gębala 1, Karalek 2, Nahi 5.

MMTS: Matlęga, Zakreta – Guziewicz 2, Cherkashchenko 1, Jarosz 3, Malczak 5, Welcz, Potoczny 2, Grzenkowicz 4, Kamyszek 4, Landzwojczak 1, Chałupka, Jankowski 3.

MVP: Szymon Wiaderny