Dzisiejszy derbowy mecz 21. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy należał do Widzewa. Dzięki tej wygranej Widzew zdołał uciec z fazy spadkowej.

 

Oba łódzkie zespoły rozpoczęły rundę wiosenną od porażek. Widzew w poprzedniej kolejce przegrał z Jagiellonią Białystok (1:3), a ŁKS nie dał rady  Koronie Kielce (1:2)

Poprzednie derby odbyły się 12 sierpnia 2023 roku na stadionie Widzewa. Wtedy po strzale Jordi Sancheza, gospodarze cieszyli się z wygranej 1:0

Po wznowieniu rozgrywek oba zespoły przegrały swoje mecze, a ich sytuacja w tabeli była fatalna. ŁKS z 10 punktami na koncie zajmował ostatnie miejsce, a Widzew, po przegranych czterech spotkaniach z rzędu, miał jedynie punkt przewagi nad strefą spadkową.

Miejsce w tabeli nie ma teraz znaczenia. Podchodzimy do tego spotkania z chęcią zwycięstwa, tak samo jak do każdego kolejnego – mówił przed spotkaniem trener Widzewa Daniel Myśliwiec

 

Ciężko pracowaliśmy i uważam, że drużyna wie, co ma robić. Chcemy to spuentować – dodał Piotr Stokowiec, szkoleniowiec ŁKSu.

 

– Tutaj nie trzeba sobie dopowiadać jakichś specjalnych rzeczy, każdy wie, że to spotkanie wyższej rangi i ma podwójne znaczenie dla środowiska sportowego w Łodzi. Wiele osób, które na co dzień interesują się piłką tylko trochę, uaktywnia się właśnie na derby. Takie mecze wzbudzają wiele emocji. Jeżeli chodzi o aspekt sportowy, to jesteśmy w trakcie przygotowań, ale w przypadku aspektu mentalnego jesteśmy gotowi już od kilku dni – mówił na briefingu prasowym kapitan Widzewa Bartłomiej Pawłowski.

 

W pierwszej połowie Widzew nie był w stanie zdominować rywali. Można powiedzieć, że oprócz kilku przepychanek i nieczystej, momentami nerwowej gry, na boisku niewiele się działo.

W 40 minucie kontuzjowanego Marka Hanouska zastąpił Dominik Kun.

— Trochę w pierwszej połowie za bardzo staraliśmy się grać piłki za plecy, musimy to zmienić — powiedział w przerwie Paweł Zieliński.

 

Druga połowa była zdecydowanie ciekawsza. W pierwszych minutach Fran Alvarez uderzył sprzed pola karnego, ale trafił w słupek.  Chwilę później z kilkudziesięciu metrów uderzył Michał Mokrzycki, jednak debiutujący w Widzewie Rafał Gikiewicz bez problemów zebrał piłkę.

W 54 minucie Jordi Sanchez, strzałem głową pokonał Aleksandra Bobka. Kolejną szansę na bramkę miał Alvarez, ale przestrzelił i piłka poszybowała nad poprzeczką.

Po straconej bramce Piotr Stokowiec zdecydował się na zmiany. Na boisko weszli Thiago Ceijas i Jędrzej Zając, ale niewiele to zmieniło w grze gospodarzy.

Wiele za to działo się na trybunach gdzie swoje oprawy pokazali kibice obu drużyn. Ponieważ nie zabrakło w nich pirotechniki, Szymon Marciniak zdecydował się przerwać spotkanie na kilka minut.

Po wznowieniu gry, pierwszy groźny strzał gospodarzy został odnotowany w 81. minucie. Z rzutu rożnego celnie uderzył Kay Tejan, ale Gikiewicz łatwo go obronił.

Zaraz potem kapitan Widzewa zmylił obrońców i strzelił z pola karnego, jednak bramkarz gospodarzy nie dopuścił do kolejnej straty bramki.

W 90 minucie Antoni Klimek dograł do Fabio Nunesa. Portugalczyk uderzył, ale strzał został zablokowany. Nunes wykorzystał jednak szansę na dobitkę i wyprowadził swoją drużynę na dwubramkowe prowadzenie.

 

Po dzisiejszym spotkaniu ŁKS pozostaje na ostatnim miejscu w tabeli ze stratą 11 punktów. W następnej kolejce drużyna Piotra Stokowca, zmierzy się 23 lutego na wyjeździe z Pogonią Szczecin. Widzew natomiast dzięki dzisiejszej wygranej, awansował na 11. lokatę. Kolejnym rywalem drużyny z Al. Piłsudskiego będzie Górnik Zabrze (domowy mecz 25 lutego).

 

Składy:

Widzew Łódź: Gikiewicz – Ciganiks, Żyro, Ibiza, Zieliński – Hanousek, Alvarez, Pawłowski – Nunes, Sanchez, Tkacz

ŁKS Łódź: Bobek – Szeliga, Mammadov, Flis, Durmisi – Pirulo, Mokrzycki, Louveau, Balić – Ramirez – Tejan

Bramki: 53’ Sanchez, 90+2’ Nunes