Lech Poznań mógł zostać liderem rozgrywek PKO Ekstraklasy, poznaniacy mieli wszystko we własnych nogach ale nie potrafili sforsować znakomitej defensywy Śląska Wrocław.

Hitem 22 kolejki PKO Ekstraklasy było spotkanie Lecha Poznań ze Śląskiem Wrocław dodatkowego smaczku przed meczem był wynik jaki padł w Białymstoku. Remis 1-1 lidera rozgrywek Jagielloni Białystok z Ruchem Chorzów sprawiał, że wygrana spotkania w Poznaniu drużyna zasiądzie na fotelu lidera. Dla Śląska byłby to powrót a dla Lecha pierwsza taka sytuacja w tym sezonie.

Drużyna gospodarzy dominowała przez większość spotkania. W pierwszej połowie Śląsk Wrocław ani razu nie zagroził bramce poznaniaków natomiast Lechici kilkukrotnie starali się zaskoczyć Rafała Leszczyńskiego. Najpierw w 8 minucie spotkania otworzyć wynik bramkowy próbował Velde ale przegrał rywalizację z bramkarzem gości. Podobny los spotkał Bartosza Salamona w 34 minucie gdy stoper Lecha wykorzystał zamieszanie w polu karnym po stałym fragmencie gry, ale ponownie na posterunku stanął Leszczyński. Dwie minuty później wydawało się, że Lech wreszcie dopiął swego i umieścił piłkę w siatce, bohaterem gospodarzy był ich wychowanek Filip Szymczak, niestety dla kibiców zgromadzonych na stadionie młody napastnik był na minimalnym spalonym i gol nie został uznany. Do przerwy kibice oglądali bezbramkowe widowisko.

Po przerwie niezbyt wiele się  zmieniło patrząc na przebieg spotkania, Lech dalej dominował i atakował a Śląsk mądrze bronił się na własnej połowie. Różnica między połowami polegała na tym, że Lechici mieli zdecydowanie mniej klarownych sytuacji i skupiali się głównie na dośrodkowaniach i próbach dryblingów w polu karnym co było zwykłym biciem głową w mur. Poznaniacy kilka razy próbowali strzałów z dystansu między innymi Szymczak był bliski zdobycia gola. Brakowało dokładności w poczynaniach Velde i Marchwińskiego w polu karnym przez co nie można było oddawać strzałów z dobrych pozycji. Śląsk długo czekał na swoją szansę ale dostał ją na samym końcu spotkania w doliczonym czasie gry z kontrą wyszedł Patryk Klimala, napastnik drużyny gości oddał groźny strzał w polu karnym który kapitalnie obronił Bartosz Mrozek. Poznaniacy piłkę meczową mieli w ostatniej minucie spotkania faulowany na granicy pola karnego był Norweg Velde, do piłki podszedł Pereira który strzelił prosto w Leszczyńskiego.

Dzisiaj w Poznaniu kibice oglądali bezbramkowy remis, Lech nie wykorzystał swojej szansy i nie objął prowadzenia w PKO Ekstraklasie, remis powinien zadowalać ekipę gości która ewidentnie dziś przyjechała z nastawieniem by nie przegrać i zapunktować po raz pierwszy na wiosnę, dla Lecha to pierwsza strata punktów w tej rundzie. We wtorek kolejny mecz prawdy dla Lecha gdy na własnym stadionie w ćwierćfinale Pucharu Polski podejmie Pogoń Szczecin a następnie pojedzie w weekend na spotkanie ligowe do Częstochowy. Natomiast Śląsk w następnej kolejce zagra u siebie z Widzewem Łódź

Lech Poznań – Śląsk Wrocław 0-0 (0-0)

Składy:

Lech Poznań: Mrozek – Pereira – Salamon – Milić – Gurgul – Karlstrom – Kvekveskiri (Hotić 75′) – Marchwiński – Velde – Gholizadeh (Ba Loua 75′)  – Szymczak 

Śląsk Wrocław: Leszczyński – Janasik – Bejger – Petkov – Matsenko (Petrov 82′) – Pokorny – Nahuel – Olsen – Schwarz – Samiec-Talar (Szwedzik 90+2′) – Exposito (Klimala 75′)