Polki po raz trzeci z rzędu wystąpią w finałach Billie Jean King Cup. Po wczorajszym dniu, dzięki zwycięstwu Magdaleny Fręch oraz Igi Świątek, zapewniły sobie dwupunktową przewagę nad Szwajcarkami. Dzisiaj awans przypieczętowała Iga Świątek pokonując Celine Naef 2:0 (6:4, 6:3 ).

Do rozegrania został jeden singiel oraz debel, ale nie będzie to miało żadnego wpływu na końcowy wynik. Wczoraj Magdalena Fręch mierzyła się z Celine Naef, która przysporzyła jej nie lada problemów. Podobnie było w dzisiejszym meczu, kiedy mierzyła się z liderką rankingu WTA. 148 zawodniczka na świecie dobrze weszła w spotkanie, w przeciwieństwie do Igi Świątek, która nie mogła odnaleźć swojego rytmu na korcie. Szybko została przełamana na 1:2. Polka od razu skontrowała i przeszła do kontrataku. Odłamała przeciwniczkę na 3:3. Pomimo gorszej gry udało się utrzymywać kontrolę nad przebiegiem spotkania. Szwajcarka, tak jak wczoraj, nie poddawała się ani na chwilę. Obroniła 3 break pointy w końcówce seta przy wyniku 4:4. Na niewiele się to zdało, ponieważ niedługo potem Iga dostała piłkę na seta i od razu ją wykorzystała, kończąc po 38 minutach ze zwycięstwem.

Druga partię można by było nazwać festiwalem przełamań. Od początku Iga dwa razy przełamała Szwajcarkę. Zdobyła dużą, bo aż czterogemową przewagę, którą zazwyczaj jest ciężko zniwelować. Można by sądzić, że od tego momentu będzie już autostrada do zwycięstwa, ale następne trzy gemy należały do Celine. Była już bardzo blisko, aby odrobić to co straciła na początku, ale została zatrzymana przy stanie 5:3. Iga świetnie zareturnowała drugie serwisy Szwajcarki, której coraz bardziej zaczęło brakować energii w nogach. Polka sprawnie domknęła seta 6:4 i po godzinie i 22 minutach zakończyła spotkanie.

Finały odbędą się w listopadzie w Sewilli. Przed rokiem Polki zajęły ostatnie miejsce w grupie przegrywając z Kanadą oraz Hiszpanią.

Tak nasza drużyna celebrowała dzisiejsze zwycięstwo: