Rozpoczął się drugi tydzień najbardziej wymagającego rajdu świata. Na poniedziałek organizatorzy przewidzieli pierwszą część dwudniowego etapu maratońskiego, podczas którego mechanicy ekip mogą naprawiać auta jedynie przez dwie godziny. Ponadto na noc pojazdy zostają odstawione do zamkniętego parku, zaś sami zawodnicy mogą zregenerować siły we wskazanych odgórnie namiotach. Po raz kolejny na etapowym podium stanął dziś Eryk Goczał, który do trzech zwycięstw dołożył drugie miejsce.

 

Eryk Goczał drugi w poniedziałek

Wśród klasy challenger przed poniedziałkowym etapem liderami rajdu byli Eryk Goczał oraz jego pilot Oriol Mena (Hiszpania). Polsko-hiszpański duet świetnie poradził sobie z pierwszą częścią etapu maratońskiego. Etap obfitował w wysokie wydmy i był bardzo wymagający dla zawodników oraz pojazdów. Na 438 km odcinku specjalnym Eryk i Oriol uzyskali drugi czas dnia. Ustąpili pola jedynie Amerykanom Mitchellowi Guthrie i Kellonowi Walchowi, do których stracili minutę i 9 sekund. Tak niewielka różnica sprawiła, że wciąż to Goczał i Mena prowadzą w rajdzie. Trzecich aktualnie zawodników ze Stanów Zjednoczonych wyprzedzają o niespełna 16 minut. Również Marek Goczał i Maciej Marton utrzymała dobrą jazdę. Kolejna z ekip Energylandia Rally Team uplasowała się dziś na najniższym stopniu podium (strata wyniosła nieco ponad 5,5 minuty), i utrzymała drugie miejsce w wirtualnym zestawieniu. Nad załogą z USA Marek i Maciej mają zaledwie 11 sekund przewagi, co zwiastuje ogromne emocje na kolejnych odcinkach.

 

Zderzenie, dachowanie i duże straty Goczała i Gospodarczyka

O ogromnym pechu mogą mówić Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk. Nasi reprezentanci nie tylko mierzyli się z koniecznością wymiany drążka kierowniczego po zderzeniu z innym autem, które zajechało im drogę. Na domiar złego auto Polaków dwukrotnie leżało na boku, a od strony pilota odpadły drzwi. To wszystko sprawiło, że Biało-Czerwoni stracili dziś do zwycięzców ponad godzinę i 40 minut (26 lokata), a w klasyfikacji generalnej spadli na 11 miejsce. Obaj zawodnicy mają jednak nadzieję, że mimo ograniczonego czasu na dokonanie napraw (dwie godziny – przyp. redakcji) uda się pokonać w dobrym tempie pozostałe etapy. Szymon Gospodarczyk następująco opisał dzisiejsze wydarzenia:

Około 60 kilometrów przed metą zaliczyliśmy waypoint w długim prawym zakręcie. Dojechaliśmy do innego samochodu i mieliśmy o wiele lepsze tempo, więc wysłałem mu mnóstwo sygnałów przez sentinel o tym, że chcemy go wyprzedzić, żeby nas przepuścił 🚨 Ten samochód zaczął zwalniać i wydawało nam się, że nas puszcza. Wtedy przyspieszyliśmy i kiedy chcieliśmy go wyprzedzić… on zaczął zawracać i zajechał nam drogę. Wydaje mi się, że nie zaliczył wcześniej waypointa i musiał się wrócić. Uderzyliśmy w niego i uszkodziliśmy drążek kierowniczy. Musieliśmy się zatrzymać i go wymienić. Wahacz był lekko wygięty, ale byliśmy pewni, że uda nam się na tym dojechać 60 kilometrów do mety.
Ruszyliśmy dalej, ale po kilku chwilach przednie prawe koło odpadło, a my dachowaliśmy…Samochód leżał na boku i nie mogliśmy go postawić na koła. Zatrzymała się przy nas jedna z załóg w Toyocie i podniosła naszego Taurusa w taki sposób… że ten przewrócił się na drugą stronę i musieliśmy go podnosić jeszcze raz. W ten sposób został zgnieciony już z każdej strony🙈
Przed metą jeszcze odpadły drzwi z mojej strony. Samochód jest zmęczony po tym etapie, ma wiele uszkodzonych elementów, a serwis to tylko dwie godziny ze względu na etap maratoński.
Mamy jednak nadzieję, że nie wszystko jest jeszcze stracone👊
W klasie SSV Grzegorz Brochocki i Grzegorz Komar zajęli dziś 29 miejsce.

Stabilni motocykliści

Po raz kolejny dobre tempo zaprezentowali polscy motocykliści. Konrad Dąbrowski był dziś 23, zaś Maciej Giemza 29. W ogólnym zestawieniu wyżej jest młodszy z Polaków, który zajmuje 24 lokatę. Giemza jest 33. Bartłomiej Tabin był dziś 60, a w wirtualnym zestawieniu znajduje się trzy oczka niżej. Najszybszy w poniedziałek był Argentyńczyk Kevin Benavides.

Powrót Hołowczyca

Po wczorajszych problemach technicznych i długim oczekiwaniu na pomoc serwisu na trasie ponownie pojawili się Krzysztof Hołowczyc i Łukasz Kurzeja. “Hołek” wraz ze swoim pilotem jechali dziś dobrym, równym tempem, które wystarczyło do uzyskania 25 czasu dnia. Niestety, straty w “generalce” są olbrzymie. W tej chwili Krzysztof i Łukasz tracą już 31,5 godziny do liderujących Yazeda Al Rahijego (Arabia Saudyjska) i Timo Gottschalka (Niemcy). Nieco wyżej, na 55 lokacie z dziesięcioma godzinami straty znajdują się Magdalena Zając i Jacek Czachor, którzy w poniedziałek minęli metę etapu jako 57 załoga.