Polki pokonały Francuzki w drugim meczu obu tych reprezentacji podczas tegorocznej Ligi Narodów siatkarek. Drużyna Stefano Lavariniego bardzo dobrze wywiązała się z roli faworyta. W żadnym secie reprezentacja Francji nie zagroziła poważnie biało-czerwonym. Do tej pory Polska nie straciła jeszcze seta w Lidze Narodów.

We wtorek rozpoczęła się tegoroczna edycja siatkarskiej Ligi Narodów kobiet. Pierwszego dnia rywalizacji w Antalyi, Polki po bardzo dobrym spotkaniu pokonały 3:0 Włoszki, co można było uznać za zaskoczenie. Natomiast dzień później w swoim pierwszym meczu Francuzki przegrały 0:3 z reprezentacją Niemiec.

Wyjściowe składy:

Francja: 7 Iman Ndiaye, 21 Eva Elouga, 88 Amélie Rotar, 53 Maëva Schalk, 23 Léandra Olinga Andela, 63 Emilie Respaut, 3 Amandine Giardino (L)
Trener – Emile Rousseaux
Polska: 9 Magdalena Stysiak, 5 Agnieszka Korneluk, 11 Martyna Łukasik, 41 Natalia Mędrzyk, 6 Kamila Witkowska, 4 Marlena Kowalewska, 12 Aleksandra Szczygłowska (L)
Trener – Stefano Lavarini

Spokojne otwarcie

Jak na faworytki przystało, bo zdecydowanie w takiej roli były dziś Polki, nasza reprezentacja szybko wypracowała sobie 4 punkty przewagi. Chwilę później powiększając ją nawet do sześciu punktów (7:13) za sprawą dużej skuteczności w ataku i kilku świetnych blokach. Jednak potem nastąpił duży zastój po polskiej stronie, bowiem gospodynie tegorocznych igrzysk olimpijskich wygrały aż sześć z kolejnych siedmiu akcji. Francja zaczęła grać bardziej skutecznie, Polska natomiast pogorszyła się w tym elemencie, przez co na tablicy wyników było bardzo blisko remisu. Na drużynie Stefano Lavariniego nie zrobiło to większego wrażenia. Polki bardzo szybko odbudowały kilkupunktową przewagę. Dobrze funkcjonował element bloku po polskiej stronie. Szczególnie Agnieszka Korneluk wyróżniała się w tym aspekcie. Reprezentacja Polski spokojnie wygrała tę partię.

Niezbyt groźne rywalki

Od początku drugiego seta na parkiecie pojawiła się Monika Gałkowska, która zastąpiła Magdalenę Stysiak. Zawodniczka Fenerbahçe SK w pierwszej partii zdobyła 3 punkty. Przebieg tej części meczu był bardzo podobny do pierwszej odsłony starcia. Polki uzyskały kilka punktów przewagi, chwilę ją utrzymały, po czym znów dały się dogonić. I to na dokładnie taki sam wynik, jak w pierwszym secie, czyli do stanu 13:14. Wtedy znów uciekły rywalkom. W imponującym stylu, bo zanotowały serię siedmiu punktów zdobytych z rzędu. Ostatecznie tego seta zespół prowadzony przez Lavariniego wygrał różnicą aż dziewięciu punktów.

Potwierdzenie dominacji

Tego seta Polki rozpoczęły zdecydowanie najlepiej ze wszystkich. A przecież początek dwóch poprzednich również był bardzo pomyślny dla biało-czerwonych. Francuzki o ile w pierwszym i do połowy drugiego seta podjęły walkę, to w jak się okazało, ostatniej partii były zupełnie rozbite i bezradne. Polska w pewnym momencie prowadziła 12:3 i grała koncertowo. W środkowej fazie seta Trójkolorowe zdołały nieco zmniejszyć przewagę reprezentacji Polski, lecz ich nieco lepszy moment nie trwał długo. Największa różnica pomiędzy oboma zespołami miała miejsce pod koniec meczu. Polki prowadziły 21:11. Jednakże wtedy straciły cztery punkty z rzędu, a koniec końców seta wygrały do siedemnastu.

Jutro reprezentację Polski o godzinie 13 czeka mecz z Holandią, natomiast w niedzielę z Japonią. Francuzki zagrają odpowiednio z Bułgarkami i Turczynkami.
Francja 0:3 Polska
(20:25, 16:25, 17:25)