Takie niespodzianki cieszą! Skazywany na porażkę Śląsk Wrocław pokonał u siebie niemieckiego mistrza Ratiopharm Ulm. Zwycięstwo 100-88 jest dopiero drugą wygraną w Pucharze Europy na 14 spotkań. Zwycięstwo na swoim koncie zapisała również Legia Warszawa. Koszykarze ze stolicy 93:84 ze Sportingiem Lizbona w FIBA Europe Cup . 

WKS Śląsk Wrocław – Ratiopharm Ulm 100:88 (21:19, 31:18, 18:25, 30:26)

Spotkanie w 14. kolejce EuroCup zaczęło się od rzutu za trzy punkty Voinalovycha. Gra była wyrównana z obu stron, momentami przeważali delikatnie goście. Ostatecznie to jednak Śląsk prowadził 21:19, skutkiem takiego wyniku na koniec pierwszej odsłony był rzut Aleksandra Wiśniewskiego. W drugiej kwarcie Śląsk nie spadał z prowadzenia. Skutecznością popisywał się przede wszystkim Parakhouski. Trafienie McCulluma sprawiło, że gospodarze prowadzili 52:37 i z dobrymi nastrojami zeszli na przerwę.

W trzeciej kwarcie niemiecki zespół próbował zmniejszać straty i zbliżył się do Wrocławian na odległość sześciu punktów. Polska drużyna nie dała jednak wyrwać sobie przewagi i zarówno dobrze się broniła, a także kolejne rzuty Zębskiego czy Mileticia przybliżały koszykarzy Śląska do zwycięstwa. Przed ostatnią odsłoną tego spotkania miejscowi prowadzili 70:62. Niemieccy zawodnicy próbowali odmienić jeszcze losy spotkania, ale nie mogli poradzić sobie z świetnie grającym dziś Śląskiem. Wrocławianie pokazali dziś wyższość nad zespołem naszego zachodniego sąsiada i pokonali Ratiopharm Ulm 100:88. To przełamanie z pewnością cieszy kibiców, którzy w tegorocznych rozgrywkach EuroCup zaledwie raz świętowali wygraną Śląska.

Legia Warszawa – Sporting Lizbona 93:84 (23:18, 30:25, 17:23, 23:18)

Legioniści świetnie weszli w ten mecz i wyszli na prowadzenie 9:2. Jednak później goście ruszyli do ataku i odrobili siedmiopunktową przewagę. Kolejne minuty były dość wyrównane z obu stron, lepsza końcówka dała prowadzenie polskiemu zespołowi prowadzenie po pierwszej kwarcie 23:18. Druga część początkowo była lepiej rozgrywana przez portugalskich koszykarzy, których seria urosła do 8:0. Legia nie pozwoliła jednak, aby goście uciekli im na większy dystans i m.in. dzięki rzutom Pipesa przed przerwą miejscowi wygrywali 49:38.

Trzecią kwartę zainaugurowały skuteczne próby zza łuku prezentującego się dziś ze znakomitej strony Vitala. W szeregi obu drużyn wkradła się nieskuteczność, legioniści trafiali co prawda za trzy punkty, ale przebudziła się drużyna gości. Sporting Lizbona zbliżył się do Warszawian na niebezpiecznt dystans 66:70 przed rozpoczęciem ostatniej odsłony spotkania. Koszykarze ze stolicy naszego kraju nie pozwalali Portugalczykom na wyrwanie przewagi z rąk i po rzutach Vitala oraz Sobina wysunęli się na dziewięć oczek przewagi. Sporting nie dawał jednak za wygraną i zniwelował stratę do zaledwie trzech punktów. Na szczęście tuż za chwilę obawy kibiców zmniejszył Vital i ostatecznie Legia Warszawa pokonała przyjezdnych 93:84.