Asseco Resovia Rzeszów pokonała Fenerbahçe Stambuł w drugim meczu półfinałowym CEV Cup i zameldowała się w finale tych rozgrywek! Dziś wystarczyło 50 minut i było po sprawie! W dwumeczu trzeci zespół ostatniego sezonu PlusLigi wygrał 6:1. Awans do finału europejskiego pucharu to jeden z największy sukcesów Resovii w ostatnich latach.

Pierwszy mecz półfinałowy pomiędzy tymi zespołami odbył się w ubiegłą środę na Podpromiu. Wtedy Resovia pokonała turecki zespół 3:1 (25:12, 25:17, 22:25, 25:21).

Zdecydowana przewaga

Pierwszy set był wyrównany tylko do wyniku 4:4, bo przy takim stanie Asseco Resovia Rzeszów zdobyła aż 5 punktów z rzędu. Była to bezpieczna, spokojna przewaga, która utrzymywała się przez niemal cały set. Pod koniec tej partii została ona jeszcze powiększona, bo w pewnym momencie Resovia prowadziła 22:15, a seta zakończyła z jeszcze większą przewagą, bo 25:17 to był wynik końcowy pierwszej odsłony dzisiejszego pojedynku. Najwięcej punktów w tym secie dla rzeszowskiego klubu zdobyli Torey Defalco i Stephen Boyer.

Dwie fantastyczne serie i awans

Druga partia nieco dłużej była wyrównana i grana wet za wet, punkt za punkt. Było tak to remisu 7:7, ale potem niemal powtórzyła się sytuacja z seta numer jeden, bo drużyna ze stolicy Podkarpacia zdobyła wtedy sześć punktów z rzędu. Tym razem jednak przynajmniej połowicznie udało się odrobić starty gospodarzom i było 10:13 w Stambule. Jednak ta nadzieja, która mogła powstać dzięki tej serii w sercach kibiców Fenerbahçe szybko uleciała, bo siatkarze Resovii popisali się dwoma blokami z rzędu, następnie nastąpił as serwisowy Boyera, w następnej akcji wyblok i udana kiwka Francuza i zrobiło się 18:10 dla Rzeszowian. Kolejne minuty nie były lepsze dla Turków, właściwie spisali oni już tego seta, jak i losy dwumeczu i awansu do finału CEV Cup, na straty. Nie było widać drużyny, ducha walki i nadziei. Bez żadnych zakłóceń i problemów tego seta do czternastu wygrała drużyna Giampaolo Medeia, tym samym zapewniając sobie awans do wielkiego finału CEV Cup! 

Bez historii i bez większych emocji

Losy dwumeczu były już rozstrzygnięte, więc trzeci set, który okazał się ostatnim, nie miał zbyt wielu emocji. Ani Fenerbahçe nie miało o co grać i przedłużać tego spotkania, ani Resovia nie musiała już nic dzisiaj wygrać. Przy takich sytuacjach wraca za każdym razem dyskusja czy nie warto byłoby zmienić te przepisy, żeby nie było już takich sytuacji jak ta, czyli że mecz czy dwumecz został rozstrzygnięty już w trakcie trwania jakiegoś spotkania. Czy takie przepisy mają sens i czy warto grać takie sety o nic? W każdym razie, set ten miał znaczenie przynajmniej dla zmienników rzeszowskiego klubu, którzy mieli okazję pokazać się trenerowi. Na samym starcie tej partii wypracowali oni trzy punkty przewagi, ale Fenerbahçe szybko dogoniło zespół z Podkarpacia. Jednak w tym secie miała miejsce taka sama sytuacja jak w dwóch poprzednich, czyli Rzeszowianie zanotowali kapitalną serię pięciu zdobytych punktów z rzędu. Było 20:14 i mecz zmierzał do końca. Jednak gospodarze odgryźli się jeszcze lepszą serią, bo zdołali zdobyć siedem punktów z rzędu. A więc jakieś emocje się pojawiły. Resovia wyszła na prowadzenie 24:22 i miała dwie piłki setowe, ale żadnej z nich nie wykorzystała, nawet tej, która była w powietrzu, bo pomylił się Jakub Bucki. Potem role się odwróciły i Fenerbahçe miało setballa w górze. Koniec końców wszystko skończyło się pomyślnie, bo na przewagi tę partię wygrała drużyna z Rzeszowa.

Składy:

Fenerbahçe: 8 Dražen Luburić, 7 Vahit Emre Savaş, 13 Yiğit Gülmezoğlu, 11 Dick Kooy, 22 Mahdi Jelveh Ghaziani, 17 Murat Yenipazar

Resovia: 9 Stephen Boyer, 6 Karol Kłos, 14 Yacine Louati, 59 Torey Defalco, 17 Bartłomiej Mordyl, 11 Fabian Drzyzga

 

Fenerbahçe Istanbul 0:3 Asseco Resovia Rzeszów
(17:25, 14:25, 26:28)