W piątkowy wieczór miał miejsce hit 24 kolejki Ekstraklasy, w którym lider przed tą rundą – Śląsk Wrocław, podejmował drugą w tabeli polskiej ligi Jagiellonię Białystok. Obie drużyny dzieliły zaledwie 3 punkty, więc był to mecz niezwykle istotny dla końcówki tego sezonu.

Jagiellonia:
Alomerović; Sacek, Dieguez (90+4 Kupisz), Skrzypczak, Wdowik, Marczuk (68′ Kubicki), Romanczuk, Nene (68′ Naranjo), Imaz, Hansen (90+4 Lewicki), Pululu (87′ Caliskaner)

Śląsk Wrocław:
Leszczyński; Konczkowski (68′ Żurkowski), Bejger, Petkov, Janasik, Pokorny, Olsen (80′ Mustafic), Schwarz (68′ Klimala), Samiec-Talar (84′ Ince), Nahuel Leiva, Exposito

Pierwsze minuty tego spotkania lepiej rozpoczęły się dla gości z Wrocławia, co udokumentował strzałem w środek bramki Exposito, z którym bramkarz gospodarzy nie miał większych problemów. Jednak już w 6 minucie Jagiellonia odpowiedziała. Z bocznego sektora boiska dośrodkował Nene. Piłka odbiła się jeszcze od Konczkowskiego, lecz tak niefortunnie, że spadła wprost pod nogi Marczuka, który pewnie umieścił ją w siatce. W 15 minucie skrzydłowy Jagiellonii ze swoim kolegą z zespołu – Pululu, zagrali ładną dwójkową akcję. Drugi z wymienionych zdecydował się na uderzenie z okolic szesnastego metra, jednak zrobił to zbyt słabo by zaskoczyć Leszczyńskiego. Bramkarz gości w następnej akcji piłkarzy Białegostoku jednak się nie popisał. Po strzale Imaza odbił piłkę wprost pod nogi nadbiegającego Sacka, który umieścił ją pod poprzeczką bramki gospodarzy.

W 21 minucie Śląsk mógł złapać kontakt z rywalami. Pokorny posłał perfekcyjną górne podanie prostopadłe do wbiegającego w pole karne Konczkowskiego, który zgrał piłkę przed bramkę rywali. To zagranie przeciął jeden z zawodników zespołu z Białegostoku, ale zrobił to w taki sposób, że mało brakło, aby obrońca gospodarzy nie zdobył gola samobójczego. Ostatecznie zagrożenie udało się oddalić. 9 minut później znów mieliśmy groźną sytuację po drugiej stronie boiska. W bocznym sektorze boiska została odebrana piłka piłkarzowi Wrocławia i posłana w ich pole karne do Pululu. Ten przytomnie wypatrzył lepiej ustanowionego Hansena, który nie trafił w bramkę w sytuacji sam na sam. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. Zaledwie minutę później w polu karnym Wrocławia został znaleziony skrzydłowy Jagiellonii i pomimo znacznej przewagi liczebnej piłkarzy gości, Norweg idealnie wystawił piłkę do Marczuka, który strzelił swoją drugą bramkę w tym meczu. Od tego momentu tempo tego spotkania delikatnie spadło i ostatecznie ta część gry zakończyła się dość niespodziewanie, wynikiem 3:0 dla klubu z Białegostoku.

Znakomicie rozpoczęli tę połowę piłkarze gości, którzy w 52 minucie zmniejszyli różnice do dwóch bramek. Konczkowski świetnie dośrodkował piłkę na głowę Samca-Talara, który uderzył ją w okienko bramki gospodarzy. Kilka minut później Exposito chciał zgrać piłkę do swoich partnerów. Ona odbiła się od obrońcy Jagiellonii i poleciała jedynie na poprzeczkę. Śląsk nie rzucił się do jakichś szaleńczych prób odrobienia całych strat, a Jagiellonia grała mądry defensywny futbol, wybijając rywali z rytmu. Wynik już się nie zmienił i tak Jagiellonia wygrała bardzo ważny mecz 3:1 i objęła pozycję lidera w Ekstraklasie.

Jagiellonia Białystok vs Śląsk Wrocław 3:1 (6′ Marczuk, 17′ Sacek, 32′ Marczuk)