Cel Kowalskiego na ten sezon był oczywisty, czyli zdobyć status zawodowca. Droga, by to osiągnąć wiodła przez cykl turniejów o nazwie Q School. W nim aby awansować do tak zwanego Main Touru snookerzysta musiał osiągnąć przynajmniej półfinał w jednym z nich. Podczas pierwszych zawodów Polak odpadł podczas 4 rundy, a więc przyszedł czas na turniej numer 2. Warto nadmienić, że do wymarzonego przez Polaka półfinału gra była toczona w formacie do 4 wygranych frejmów.

Antek rozpoczął ten turniej od drugiej rundy i rywalizacji z Callumem Beresfordem. Mecz był niezwykle zacięty, a wynik został rozstrzygnięty dopiero w tak zwanym deciderze, w którym padł wynik 74 do 18 dla Polaka, dzięki czemu awansował on do 3 rundy. W niej rywalem Kowalskiego był Martyn Taylor. Do 4 partii tablica wyników wskazywała po 2 we frejmach. Dzięki zachowaniu więcej zimnej krwi w końcówce Polak wygrał następne dwa frejmy, dzięki czemu pokonał Anglika. W 4 rundzie rywalem Antka był Peng Yisong. Ten mecz okazał się jednym z najprostszych w całym turnieju. Kowalski pewnie pokonał Chińczyka 4:1.

Najciekawszy pojedynek w turnieju dla Kowalskiego miał miejsce podczas 5 rundy. Tam rywalem Polaka był Anglik – James Cachill. Antek wyśmienicie wszedł w ten mecz. Zwyciężył trzy pierwsze partie spotkania, notując przy tym w jednym podejściu 73 oraz 91 punktów. Gdy już wszystko zmierzało w dobrą stronę, nagle Cachill zwiększył swój poziom snookera i odpowiedział pięknym za nadobne. Wygrał on trzy następne frejmy i w 1 z nich zanotował brejk w wysokości 95 punktów. O wyniku spotkania zadecydował więc decider. W nim na początku inicjatywę miał Anglik 58-32 dla niego. W tym momencie James dopuścił Antka do stołu. Polak z tej pozycji wyczyścił prawie cały stół i została mu tylko ciężka do ścięcia do środkowej kieszeni czarna. Od niej zależał jego awans do ćwierćfinału, gdyż wynik w tym ostatecznym frejmie przed tą bilą wskazywał remis po 58. Na nasze szczęście Kowalski podołał temu wyzwaniu, dzięki czemu pokonał Cahilla.

W ćwierćfinale i jednoczesnym meczu o kartę do Main Touru Polak zmierzył się z Simonem Blackwellem. Kowalski zdominował to spotkanie, notując przy tym podejścia w wysokości 58, 66 oraz 64 pkt. Antek również tutaj osiągnął najwyższą skuteczność na wbiciach, która opiewała na niecałe 60%. Swojemu rywalowi pozwolił wygrać tylko jednego frejma i w ten, iście genialny sposób wywalczył kartę do Main Touru na dwa kolejne sezony.

W tym turnieju brała udział jeszcze dwójka Polaków – Mateusz Baranowski oraz Michał Kotiuk. Obaj jednak przegrali swoje spotkania w pierwszej rundzie identycznym rezultatem 3:4.