PHÉNOMÉNALE! ONA JEST NIESAMOWITA! Iga Świątek trzeci raz z rzędu, a czwarty w karierze wygrała wielkoszlemowy turniej French Open na kortach Rolanda Garrosa! Tym samym Polka ma na koncie 21 zwycięstw z rzędu w Paryżu. Dziś wyższość “królowej mączki” musiała uznać Jasmine Paolini, która nie miała z Igą żadnych szans. Świątek w tym finale wygrała 10 gemów z rzędu! Piąty wygrany turniej wielkiego szlema w karierze 23-latki stał się faktem.

Drugi wielkoszlemowy turniej w sezonie 2024 powoli dobiega końca. To były dwa tygodnie z tenisem na najwyższym poziomie. Pięknych spektakli w tym czasie nie brakowało, tak samo jak i emocji. Tych pozytywnych szczególnie dostarczyła Polakom Iga Świątek, która dotarła do swojego czwartego finału w Paryżu. Czwartego w ciągu pięciu ostatnich lat.

Dziś naprzeciwko liderce światowego rankingu, która zdominowała tegoroczny sezon na kortach ziemnych stanęła mające polskie korzenie, dokładnie babcię mieszkającą w Łodzi, Jasmine Paolini. Obie tenisistki w ciągu ostatnich kilkunastu dni wygrały sześć meczów singlowych, dzięki czemu znalazły się w najważniejszym spotkaniu tego turnieju. Dla Włoszki zdecydowanie jest to najważniejszy mecz w życiu. Ona miała też bardziej wyboistą drogę do finału, choć w kluczowych momentach nie pozostawiała złudzeń rywalkom. Natomiast Iga w tegorocznym French Open do finału rozegrała zaledwie jedno trzysetowe spotkanie – z Naomi Osaką, gdy broniła piłek meczowych.

Droga Igi Świątek do finału:

1. runda: 2-0 z Leolią Jeanjean (6-1, 6-2)
2. runda: 2-1 z Naomi Osaką (7-6, 1-6, 7-5)
3. runda: 2-0 z Marie Bouzkovą (6-4, 6-2)
4. runda: 2-0 z Anastasią Potapovą (6-0, 6-0)
Ćwierćfinał: 2-0 z Marketaą Vondroušovą (6-0, 6-2)
Półfinał: 2-0 z Coco Gauff (6-2, 6-4)

Droga Jasmine Paolini do finału:

1. runda: 2-0 z Darią Saville (6-3, 6-4)
2. runda: 2-0 z Hailey Baptiste (6-4, 7-6)
3. runda: 2-1 z Biancą Andreescu (6-1, 3-6, 6-0)
4. runda: 2-1 z Eliną Avanesyan (4-6, 6-0, 6-1)
Ćwierćfinał: 2-1 z Eleną Rybakiną (6-2, 4-6, 6-4)
Półfinał: 2-0 z Mirrą Andreevą (6-3, 6-1)

Jedynie początek emocjonujący

Nadeszła godzina 15:10. Kort Philippe’a-Chatrier wypełnił się. Cały Paryż i cała Polska były gotowe na wielki finał Roland Garros. Jako pierwsza serwowała Iga Świątek. Polka dobrze weszła w to spotkanie i wygrała pierwszego gema przy własnym podaniu. Po Jasmine Paolini nie było widać większego stresu, pomimo tego, że nigdy nie grała w meczu takiej rangi. Włoszka przy swoim serwisie pierwsze trzy akcje zagrała znakomicie, prowadziła już 40-0, ale Iga zdołała wywalczyć sobie break pointa. Ostatecznie jednak 28-latka wygrała tego gema. To było dobre otwarcie z obu stron. Poziom akcji oraz intensywność na samym początku tego finału były na wysokim poziomie. Długo na pierwsze przełamanie nie trzeba było czekać. Nastąpiło ono w trzecim gemie tego starcia. I przyszło ono dość łatwo. Jasmine grała odważnie, głęboko i w przeciwieństwie do Polki nie popełniała niewymuszonych błędów. Iga przy własnym serwisie w tym gemie nie wyglądała dobrze. Liderka rankingu WTA szybko jednak odrobiła tę stratę, bowiem przy returnie wygrała gema do zera. To wydarzenie mogło w jakimś stopniu potwierdzić tezę, która była stawiana przed tym finałem przez niektórych ekspertów, że serwis jest jednym ze słabszych elementów w grze Włoszki. Kolejny gem rozpoczął się od spektakularnej wymiany składającej się z 25 uderzeń. Była to akcja godna każdego finału. Co jeszcze bardziej cieszy, że wygrała ją Świątek. Kolejną świetną wiadomością był fakt, iż po utracie podania, Iga wygrała 9 z 10 kolejnych punktów. Polka w kolejnych gemach grała coraz dokładniej, coraz intensywniej, a do tego nie popełniała błędów. Tym samym wygrała dwa kolejne gemy, czyli były to już cztery z rzędu, a więc od stanu 1-2 zrobiło się 5-2. Absolutnie żadnego wrażenia na Polce nie zrobiło szybkie przełamanie. To ją tylko podrażniło i bardziej zmotywowało. Następnie Jasmine dała się jeszcze raz przełamać. Po bardzo dobrym początku w jej wykonaniu, nastąpiło zupełne załamanie jej gry. Kolejny gem, który Iga wygrała do zera przypieczętował jej triumf w pierwszej partii. Zaledwie 34 minuty trwała pierwsza odsłona tego pojedynku. Po bardzo wyrównanym początku, Polka przejęła dominację i kontrolę nad meczem, czego dowodem jest pewna statystyka. Mianowicie, Świątek wygrała 20 z 24 ostatnich punktów seta pierwszego. Piorunująca końcówka.

Hat-trick stał się faktem!

Iga Świątek trwała w tym ciągu pozytywnych zdarzeń także w drugim secie. W pierwszych swoich dwóch gemach serwisowych straciła zaledwie punkt, a Włoszkę przełamała, choć potrzebowała do tego aż czterech break pointów. Do wielu piłek Paolini nawet nie biegła, bo były tak doskonale zagrywane przez liderkę światowego rankingu. To był bardzo jednostronny początek drugiego seta. Tu ani przez moment Włoszka nie nawiązała rywalizacji. Efektem takiego przebiegu meczu było kolejne przełamanie. Polka prowadziła 4-0 i była na autostradzie do końcowego triumfu. W piątym gemie drugiej odsłony paryskiego finału Paolini zagrała nieco lepiej, zdobyła dwa punkty wywalczone swoją dobrą postawą, ale wtedy na więcej nie było jej stać. Iga wygrała dziesiątego gema z rzędu. Na pocieszenie, Włoszka zdobyła jeszcze gema przy własnym podaniu, ale marna to pociecha przy takim przebiegu meczu. Polka dopełniła dzieła w siódmym gemie drugiego seta i PO RAZ TRZECI Z RZĘDU WYGRAŁA WIELKOSZLEMOWY FRENCH OPEN! Świątek tym meczem pokazała Paolini, że jest tenisistką z wyższej półki. Jednakże od poniedziałku Włoszka po raz pierwszy w karierze znajdzie się w pierwszej dziesiątce rankingu WTA.

Spektakularna seria

Niewiarygodne jest to, że Iga Świątek ostatni finał przegrała w Madrycie w 2023 roku, czyli ponad rok temu, a od tego czasu wygrała 9 (!) kolejnych finałów. Niesamowicie silna mentalnie jest Polka. Stawka meczu dodaje jej motywacji i ją nakręca. U wielu sportowców działa to w drugą stronę. Następuje duży stres, gdy przychodzi występ o wielką stawkę. To tylko potwierdza, że w dzisiejszych czasach trening mentalny jest nie mniej ważny od fizycznego. W takich meczach wiele rozgrywa się w głowie. Dlatego należy pochylić się nad pracą Darii Abramowicz. Tak samo jak przy Tomaszu Wiktorowskim, który wprowadza Igę na coraz wyższy poziom. Oczywiście nie można również nie docenić Macieja Ryszczuka, który dba o świetną wydolność Igi oraz Tomasza Moczka, który pomaga jej na treningach i jest jej sparingpartnerem. Nie można też zapomnieć o Tomaszu Świątku, bez którego 23-latka nie byłaby w tym miejscu, w którym teraz jest. Bez tak kompletnego sztabu nie byłoby możliwe osiąganie takich sukcesów.

Iga Świątek tym samym kontynuuje serię zwycięstw. Obecnie Polka ma 21 wygranych meczów z rzędu na French Open. To czwarty najlepszy wynik w historii. Przed nią tylko Chris Evert (29), Monica Seles (25) i Justine Henin (24). Ale seria reprezentantki Polski ciągle trwa. I to jest piękne.
Iga Świątek 2:0 Jasmine Paolini
(6:2, 6:1)

Czas meczu – 1h 08 min